Geoblog.pl    magdala79    Podróże    Indie Sikkim Nepal 2009    Niewidzialny Taj Mahal
Zwiń mapę
2009
25
mar

Niewidzialny Taj Mahal

 
Indie
Indie, Āgra
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6900 km
 

Pierwszy dzień spędzony głównie w samochodzie za nami, wrażeń potęga, humor poprawił nam indyjski ruch drogowy, a raczej jego uczestnicy i zasady, a w zasadzie całkowity brak zasad. W pozornym chaosie i nieprzerwanym dźwięku klaksonów na indyjskich ulicach dzieją się cuda prawdziwe, z których największym jest to że pieszym udaje się przejść w jednym kawałku na drugą stronę jezdni. W sobie tylko znany sposób poprzez system pokrzykiwań potrąbkiwań i pogwizdywań różnego rodzaju pojazdy mechaniczne, niemechaniczne i kopytne płyną każdy w swoim kierunku bez żadnego szwanku. Mijamy najdziwniejsze pojazdy jakie można sobie wyobrazić, załadowane ekstremalnie rowery i autobusy a także spokojne stada wołów kroczące szosą w niemiłosiernym upale, nieśpiesznie poganiane przez równie umęczonych pasterzy. Nasz dzielny kierowca dowiózł nas do Agry kiedy było już ciemno, i stwierdził że mimo mroku trzeba zaliczyć pierwszy punkt wycieczki czyli Taj Mahal, a że się spóźniliśmy to już nie jego wina. Oczywiście wszystko było już pozamykane, ale pan driver wskazał palcem w kierunku ciemności i powiedział: "Tam jest Taj Mahal", więc uwierzyłyśmy mu na słowo, byle tylko zawiózł nas do hotelu. To była pierwsza i ostatnia noc w takich luksusach. Bez karaluchów, czyściutko, prawie jak w domu... Wedle wskazań wytrąbiłyśmy połowę whiskey i padłyśmy na ogromnie wygone łóżko. Rano czekało na nas wykwintne śniadanie w towarzystwie kierowcy i dwóch turystów. Jako że w końcu się wyspałyśmy i zaczęłyśmy trzeźwo myśleć , bez grandy się nie obyło - postanowiłyśmy odzyskać nasze dolary, hah, dobre sobie. Po wielkiej burzy która nie przyniosła żadnych efektów tylko zniszczyła doszczętnie atmosferę postanowiłyśmy zrezygnować z dalszej wycieczki która miała trwać w sumie 3 dni i ułożyłyśmy plan ucieczki w góry. Nieświadome jak tanie w Indiach są bilety kolejowe poprosiłyśmy kierowcę żeby zamiast dalszych "niewidzialnych" atrakcji wsadził nas w pociąg do granicy z Sikkimem, wiedziałyśmy że na tym stracimy, ale nie wiedziałyśmy że aż tyle, ale to już nie było ważne, pamietam że pożegnałyśmy się z nim w przyjaznej atmosferze, i to jest ważne. Z Agry w sercu został mi smutny obraz leżącego na kopie piachu pieska, zdychającego prawdopodobnie z głodu i odwodnienia, ledwo żywego jeszcze szkieletka, musiał tam już długo leżeć, nikogo nie obchodził, nie chciał już ani jeść ani pić, umierajacymi z głodu ludźmi też nikt się nie przejmuje, na dworcowej ławce umiera starzec, na ławce obok siedzi młody pucaty hindus zajadając się jakimś przysmakiem....Dworzec a raczej to co się na nim działo wprowadziło nas w stan totalnej paniki. Z poukładanej jasnej i czytelnej Europy wylądowałyśmy w totalnym wariatkowie, kierowca poprosił młodego chłopaka żeby z nami został i się upewnił że wsiadłyśmy do właściwego pociągu, po czym odjechał. I udało się. Jest drugi dzień naszej podróży, siedzimy ( po kilku przygodach z konduktorem i żołnierzami) oblepione kurzem i potem, w okrutnie obleśnym wagonie pociągu do Jalpaiguri. Czeka nas około 35 godzin jazdy. W ciągu dnia naprzemian konduktor i uzbrojony baran sprawdzali nasze bilety dobre 30 razy..... Pojawia się Rufus i Anastazja, para Litwinów, zmierzających do tego samego celu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 24 wpisy24 0 komentarzy0 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.03.2009 - 10.05.2009